Stasiuk o „Kantry”

TYTUŁ ARTYKUŁU: Ja nie zabawiam publiczności – rozmowa z Andrzejem Stasiukiem.
Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków
2007-06-25 12:27

– Nigdy nie grałem na żadnym instrumencie. Po prostu koledzy pozwalali mi wystukiwać rytm na bongosach i nie robili uwag – opowiada Andrzej Stasiuk. Niedawno nagrał płytę muzyczną z saksofonistą i klarnecistą Mikołajem Trzaską (członek zespołów Miłość, Łoskot, The Users). Płyta nazywa się „Kantry”.

Mariusz Wiatrak: W jednym z utworów można usłyszeć Pana głos: „Kurwa, punk rocka puść”. „Kantry” to jednak punk rockową płytą nie jest…

Andrzej Stasiuk: – No nie jest… Chociaż muzyka Mikołaja, przynajmniej dla mnie, ma w sobie punkową, pierwotną energię. Oczywiście muzycznie to jest trochę nieporównywalne, ale w sensie siły to jest punkowi bliskie. Zwłaszcza, gdy gra ze swoimi Skandynawami i Brötzmanem. „Kantry” jest zupełnie inne, ale ta „mikołajowa” siła, gdzieś tam się czai i pomrukuje.

To już trzeci muzyczno-literacki projekt Trzaski, który wcześniej współpracował z Marcinem Świetlickim i Jurijem Andruchowyczem. „Kantry” to zupełnie inna płyta. Jak doszło do jej powstania?

– Właściwie to ta płyta powstała chyba dlatego, że nie mogła powstać inna. Od paru lat namawialiśmy się z Mikołajem na jakiś wspólny projekt, ale mieszkamy tragicznie daleko od siebie, na przeciwległych krańcach kraju i nigdy się nie składało. W końcu Mikołaj powiedział mi, żebym zabierał w podróż dyktafon. To się musiało tak skończyć – kiedyś, gdy parę lat temu podróżowaliśmy razem po Rumunii, widziałem, że on nagrywa dźwięki świata, po prostu chodzi z dyktafonem i zbiera jakieś brzmienia, odgłosy, końskie kopyta na bruku, rumuńską uliczną gadaninę, wszystko.

Mnie to fascynowało i czułem, że to jest jakaś droga, jakiś sposób na rzeczywistość, na jakąś taką trochę totalną narrację. Poza tym z Trzaską się kapitalnie podróżowało, bo jemu się wszystko podoba. Nawet jak nic nie ma, ani nic się nie dzieje, to Mikołaj i tak ma cały czas włączony ten swój afirmacyjny napęd. Potem, mam wrażenie, trochę nam tych wspólnych podróży brakowało i ta płyta to jest chyba taka trochę podróż zastępcza. Czytaj dalej Stasiuk o „Kantry”